piątek, 7 marca 2014

#045. miłość, co to takiego?

"są stadia, zauroczenie pozwala poznać kogoś lepiej. a zakochanie, to wielka chemia, fascynacja, uwielbienie, jedynie przedsmak prawdziwej miłości. zakochanie dopiero pozwala uwolnić z siebie wszystko to, co tak naprawdę kochając jesteśmy w stanie dać drugiemu człowiekowi.
natomiast sama w sobie 'miłość, to taki pakiet wszystkiego co dobre i piękne - przyjaźni, ufności, akceptacji, cierpliwości, ciepła, namiętności i pragnień, to wyciągnięte ręce do drugiej osoby, nie tylko przy okazji uścisku, ale jako ciągła gotowość do pomocy... jest spokojem duszy, siłą zdolną pokonać wszelkie przeciwności losu. miłość jest wtedy, kiedy druga osoba jest jak szklanka wody, podczas upału. wtedy kiedy czas spędzany w towarzystwie tej osoby to i tak za mało, a jej uśmiech potrafi ulżyć w nawet największej goryczy. miłość to głównie czyny, nie słowa. to stan, w którym mimo kłótni i niepowodzeń i tak chcesz być właśnie z tą JEDNĄ JEDYNĄ OSOBĄ. nieprzerwanie, na zawsze i pomimo wszystkiego.
to uczucie, które powoduje, że dla drugiej osoby moglibyśmy zrobić wszystko. co więcej, cały świat, wszystko co do tej pory było ważne, przesuwa się o jedno oczko w dół, bo na pierwsze miejsce wskakuje ta specjalna osoba. całkowite oddanie, poświęcenie, ufność i spokój. to przyjemność z samej obecności drugiej osoby. to namiętność i poczucie jedności z tą osobą. a zarazem przynależności. miłość to uczucie przez które chcemy wracać do drugiej osoby. miłość daje siłę do wszystkiego. miłość powoduje, że ludzie chcą być lepszymi ludźmi. to najpiękniejsze uczucie, jakie człowiek jest zdolny czuć do drugiego człowieka.'"


#044. człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.

nie wiem, czy mieliście okazję spotkać się z takim uczuciem, choć sądzę, iż każdy człowiek tak się czuł. jak? fenomenalnie. poczucie spełnienia, radości i miłości w moim serduszku jest jeszcze potężniejsze po tych wszystkich przeżyciach z ostatnich miesięcy. nie ukrywam, było mi ciężko i popadłam w olbrzymiego doła. w sumie było jak było, życie mi runęło na głowę, ale każdy przegrany kiedyś wstaje, prawda? ja w dodatku odniosłam zwycięstwo. znów kocham i jestem kochana. tak, dziwiło mnie to bardzo. umiem kochać, znowu kocham! nie jest to takie same uczucie, jakie czułam kiedyś. bo każda miłość jest inna. każda kolejna piękniejsza, bo mając doświadczenie wiemy jak zachowywać się w interakcjach międzyludzkich, w których zawsze miałam wrażenie, iż posiadam spore braki. od ponad miesiąca uśmiecham się codziennie. nie tnę się. nie płaczę. jestem szczęśliwa (;
mego lubego widuję prawie codziennie, rozmawiamy, śmiejemy się i czuję się przy nim najswobodniej w świecie. jakbym była przy kimś, kogo znam kilka dobrych lat. śmieszne, przecież to ledwo trzy czy cztery miesiące. 
ufam mu. przede wszystkim mam w nim przyjaciela. wiem, że będzie się dobrze opiekował moim serduszkiem. nie roztrzaska go na kawałeczki.

2 marca skończyłam 16 lat.
oby wkroczenie w siedemnasty rok życia przyniosło mi więcej radości, aniżeli smutków.
czas mija powoli i spokojnie. zaczęłam się znowu lepiej uczyć, zdrowie mi dopisuje, muszę tylko zadbać o tragiczną kondycję. dam radę. z wszystkim :D!