"[...] Nie zapomniałam o Tobie, jak z pozoru to wyglądało. Nie chcę też znowu zostawić Cię z takim głupim uczuciem. Tęsknię, ale wiem, że jeśli się odezwę, będę musiała poświęcić Ci więcej niż marne kilka godzin w tygodniu, by miało to jakiś sens. Jesteś warta więcej niż jakiejś znajomości nazywanej przyjaźnią. Nie okłamujmy się. Zrobiłam zbyt mało by być Twoją przyjaciółką lub kimkolwiek ważnym. Wiem, że poradzisz sobie beze mnie bardzo dobrze, ale jednocześnie nie chcę Cię stracić. Proszę, nie myśl że to jakieś żałosne 'zakończenie znajomości' typowe dla mojego stylu. Tym razem to przeprosiny i pewne wyjaśnienie. Ja cholernie boję się ludzi. Odsuwam się od nich, bo jestem nieufna. Może to mnie jakoś gubi. Nie wiem. Chcę powiedzieć Ci to szczerze, bo uważam, że jesteś warta tej szczerości. [...] Cokolwiek właśnie sobie o mnie myślisz, pragnę zapewnić, że nie jestem chora psychicznie (jeszcze) tylko trochę zagubiona. [...]"
M.
minął prawie rok od tego listu. próbowałam to jeszcze naprawić jakieś dwa razy. kochałam Cię i chyba nigdy nie przestanę. czasami za Tobą tęsknię. widok Twojej osoby już nie boli, jak miał w zwyczaju wcześniej. warto było tak to kończyć? mogłam Ci pomóc. ale Ty chyba nie chciałaś. w efekcie na swój sposób pociągnęłaś mnie trochę za sobą. na jakieś dno, albo coś w tym rodzaju. choć może problemy z własną osobą miałam już wpisane w swoją egzystencję na tej planecie, a Ty byłaś tylko zapalnikiem? również i teraz chciałabym Nam dać kolejną szansę. nie wiem po co, tęsknię trochę. sentyment do bliskich nie umiera tak łatwo. pozostaje tylko pytanie, czy chcesz o to zawalczyć?
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz