wtorek, 22 października 2013

#027. pozytywnie

wiem, dlaczego jestem taka zazdrosna. ja po prostu mam ku temu powody, solidne! dobry argument to podstawa, więc nie można teraz twierdzić, że moja zazdrość nie jest poparta niczym solidnym. czyli nie mam kłopotów z własnym ja. w czym więc problem? a pewnie w tym, że ja wcale zazdrosna być nie chcę. bo nie lubię. to uczucie jest okropne. nie wiem, czy każda zazdrość jest inna, to znaczy - czy każdy inaczej ją odczuwa, mam nadzieję, że nie, bo nie jestem w stanie opisać tego uczucia :c po prostu się we mnie piekli, wszystko się gotuje, nawet policzki mi się robią czerwone ze złości. w ogóle, gotują mi się też ręce, nogi i uszy. w sumie można by to obrócić w jeden makabryczny żart, bo przynajmniej się rozgrzewam jak mi zimno. ale po co żartować z czegoś takiego? nie jest to użalanie się nad sobą, mimo, że owszem - źle mi z tym poczuciem.
na tyle źle, że kiedy Mu to mówię to nie potrafię do końca nad sobą zapanować. zupełnie niepotrzebnie (a może i potrzebnie..?) wywiązuje się kłótnia. On jest zły, a ja cicho płaczę ocierając łzy kolejno skapujące mi po policzkach. czysta prowokacja, tak, jakbym po części tego chciała. no i wychodzi na to, że było to w jakimś stopniu świadome. może znam Go na tyle, że własne przeczucie każe mi wywołać aferę, będąc przekonanym, że tym razem jednak zdziała coś pozytywnego? albo to po prostu On wreszcie zrozumiał, jak bardzo mnie to dręczy. tak...
czasami mam wrażenie, że Go nie doceniam. cały czas mnie zaskakuje - pozytywnie. jest w stosunku do mnie ciepły i czuły, nie mogło być lepiej. a kiedy obiecuje, że coś zmieni, to z otwartą, opuszczoną do ziemi szczęką można podziwiać, jak spełnia dane słowo. naprawdę. gdy trzeba, to również i mną potrafi wstrząsnąć, kiedy nawet sama nie zdaję sobie sprawy, że potrzebuję się ogarnąć. szanuję Go ogromnie, za Jego wielkie serce. poza tym, obiecał coś. więc jedno zmartwienie mogę wykreślić z listy, której nawet tak naprawdę nie posiadam :) i posiadać nie zamierzam. cieszę się, a problemy jakoś się nie namnażają. trzeba rozwiązać te, których było za dużo kilka tygodni temu.

aż mi się przypomniał taki żarcik, zupełnie niezwiązany z tematem:
co jest niejadalną częścią warzywa?

...respirator.

ah, ten mój czarny humor.

9 komentarzy:

  1. Kurcze, przyznam Ci, że coś jest z tą zazdrością. Sama chciałabym czuć wolność, móc się spotykać z kim chcę, nie czytać smsów, że boi się, że mnie straci, że jest zazdrosny itd. , ale jak sobie pomyślę, że on miałby się spotkać z koleżanką to wiem, że byłaby nieziemska awantura z mojej strony...trudno być kobietą. Zauważyłam, że z wiekiem robię się bardziej zazdrosna, choć nie mam podstaw, żadnych. Tragedia.
    Co do kłótni zauważyłam, że ja specjalnie prowokuję Go, rozmowę kieruję w tym kierunku. Czyżby mi to sprawiało przyjemność? Chora ja ^^
    Co do Twojego żartu ja się uśmiałam, gdyż moje poczucie humoru jest dość specyficzne, także rozumiem Twój ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba każda kobieta, która kocha swoją drugą połówkę jest zazdrosna..w mniejszym bądź większym stopniu - to normalne.Ja do dziś walczę z tym,że w jego dialogu pojawia się Jego była..która działa na mnie jak płachta na byka...wrrr

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdrosc w zwiazku musi byc, to znak ze komus poprostu bardzo zalezy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też swojego faceta czasem nie doceniam i zauważam wszystko dopiero, gdy jest już trochę.. późno. piątka, zadrośnico! zazdrość nam w niczym nie pomoże, musimy się opamiętac :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. ehh, oddałaś wszystkie moje uczucia tym wpisem. Serio. Ale tak sobie myślę, że naprawdę nie przesadzam. To te "trzecie" przesadzają. Dajcie spokój, to normalne, że jesteśmy zazdrosne ! Przecież oni mają być "nasi" ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Możesz mi wierzyć lub nie, ale czytając to miałam wrażenie jakbym to ja sam z głebi duszy pisała. Doskonale Cie rozumiem, wiecej ja utożsamiam sie z Twoimi słowami, ten sam przypadek, to samo uczucie, podobnie bym to przelała na kartkę papieru. Hmm..a odnosząc sie do treści, ja walczyłam z zazdroscią, prawda jest jedna albo wygrasz albo nie. Kwestia walki ze sobą i dobrego planu :P Mi sie udało wyzbyc sie bodźców zew. że tak to ujmę i teraz teren jest czysty, ale mam czujne oko i nie pozwolę by było inaczej. Oczywisćie coś kosztem czegoś, nie wiem czy jestem zadowolona z tego stanu rzeczy jaki jest obecnie, jedynie z tego ze dopięłam swego, ale to pobudka czysto egoistyczna, jeszcze troszkę czasu minię zanim sama stwierdze czy było warto robić takie porzadki dookoła. Czasami też myślę że nie doceniam mojego kochanego człowieka o złotym serduszku.. ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobieca intuicja to dar, który się powinno wykorzystywać:) Mnie jeszcze nie zawiodła:)

    OdpowiedzUsuń
  8. no taka już liudzka natura.. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zazdrość jest wyrazem tego, że bardzo nam na kimś zależy i to jest wyjątkowe. Oczywiście trzeba znać umiar i nie robić awantur o byle co. Ja jestem straszną zazdrośnicą, ale staram się tego nie okazywać.

    OdpowiedzUsuń